Archiwum 11 lipca 2009


lip 11 2009 Bez Komentarza
Komentarze: 2

Od czego by tu zacząć. A moze od początku. Wczoraj byłam umówiona z moją siostrą K. i jej mężem,

że jeżeli będą odwozić mojego brata z pracy do domu to wezmą Marcela i on pomoze ustawić mi antene.

Faktycznie przyjechali, przywitaliśmy sie jak ludzie, choć mi cisnienie skoczyło (ale tak pozytywnie :D).

Jednak potem kochana rodzinka urządziła sobie ze mnie posmiewisko. Bardzo ale to bardzo przykro

 mi było zwłaszcza, że mój pseudoukochany śmiał sie w głos z kazdego nawet nieśmiesznego żartu.

Olewając jego - w życiu nigdy bym nie śmiała sie w ten sposób z najgorszego wroga nie mówiąc już o

o rodzinie czy znajomych. Jest mi strasznie przykro i źle. Dobili mnie tym. Dziś jeszcze usłyszałam,

że jestem walnięta i biore wszystko na powaznie jak małe dziecko. I kto mi to powiedział??

Chłopak mojej siostry. Nie wiem czy to ja mam taki trudny charakter czy oni przegieli.

Narazie mam niezłego wkurwa. Wczoraj zasnąć nie mogłam, bo biłam sie z myslami.

Oto wnioski:

1. Nie pojadę już do K. zeby nie mieli tematu do śmiechu.

2. Zabije w sobie to uczucie. 

3. Miłość jest głupia... ale chciałabym sie zakochać z wzajemniścią.

Podsumowując wczorajszy dzień zastanawiałam sie co takiego im zrobiłam,

że mieli mnie za kozła ofiarnego. Kurwa mac jak to boli...ycznie przesadzają. ..

"A miało być tak pieknie.

Miało nie wiać w oczy nam.

I ociekać szczęściem.

Miało być sto lat, sto lat.  "

olcia9210 : :